W tej wersji kinematograficznej, która, choć jest kontynuacją ostatniego rozdziału serii, nie będzie trudna do naśladowania dla neofitów, nie uwzględniono prawie żadnych tematów o znaczeniu historycznym.
Parafrazując tytuł słynnego marszu orkiestrowego, stworzonego przez brytyjskiego kompozytora Edwarda Elgara w 1901 roku, wersja filmowa Downton Abbey preferowała regię pomp zamiast historycznych okoliczności najlepszych momentów serialu.
Zawiera prawie wszystkie swoje zalety, zwłaszcza te najbardziej pozorne i luksusowe, ale daje wrażenie, że okazja została utracona, aby wykonać prawdziwie filmowy skok zamiast stawiać na rodzaj specjalnych Świąt Bożego Narodzenia o przedłużonym czasie trwania, z którymi świętować, lata później, ekscytujące chwile obok długiej serii namiętnych postaci z ogromną głębią sentymentalną. Premiera w brytyjskiej telewizji 26 września 2010 roku, której punkt kulminacyjny przypadł na pięć lat i 52 odcinki później, Downton Abbey wyróżniała się nie tylko imponującą pracą artystyczną w scenografii i kostiumach, ale także rzadkim obiektem swojego twórcy, Julian Fellowes, opowiadającym o radykalnie przeciwstawnym istnieniu partytury postaci poprzez małe i poruszające spotkania i nieporozumienia w korytarzach i salach arystokratycznej rezydencji.
Złożone role, które uciekły z archetypu, czy to z góry, czy poniżej drabiny społecznej, do której koledzy dodali inną wielką zaletę serii: genialne włączenie wydarzeń historycznych w ewolucję istot ludzkich należących do określonego miejsca i czasu, opowiedziane z rygorem i pasją. Tak więc dramat pierwszej wojny światowej, nacjonalizm irlandzki, walki społeczne i początki ruchu sufrażystów, by wymienić tylko kilka, współistniały z pasjami, które były bardziej milczące niż nieokiełznane, a najlepiej z zaangażowaniem lub buntem, aby kontynuować zajmowanie miejsca w świecie, które zostało im dane przez społeczne narzucenie.
Jednak w tej wersji kinematograficznej, która choć jest kontynuacją ostatniego rozdziału serii, nie będzie trudna do naśladowania dla neofitów, nie obejmuje tematów o znaczeniu historycznym, a jedynie komplikację irlandzkiego republikanizmu dodaje się do zabójstwa króla Jerzego V, słabo rozwiniętego i sfilmowanego przez Michaela Englera, a który jest wyczerpany w połowie materiału filmowego. Kulejek, do którego należy dodać trochę poślizgu w konfiguracji postaci, głównie konwersji w bufon, który był tylko nieśmiałym sługusem Molesley, oraz włączenie stereotypowego francuskiego szefa kuchni uciekł ostatnio z Ratatouille.
Z drugiej strony, oprócz zwykłej rozrywki, istnieją trzy małe, duże historie: historia irlandzkiego szofera przekształconego w członka rodziny, obok nowej i cennej postaci kobiecej; wątpliwości Lady Maryi co do przyszłości domu i jej własnej; oraz homoseksualizmu wielkiego bohatera, który zawsze był lokajem Thomasem, z uwzględnieniem pierwszych lokali dla gejów.
I, dla fanów serii, cios efektu końcowego w odniesieniu do jednej z najbardziej ukochanych ról, której brakowałoby tylko tego Anglika, który już wyreżyserował specjalny rozdział Świąt Bożego Narodzenia 2015 roku, zastosował inscenizację, która powiększała moment zamiast go osłabiać.