RZEŹNIA POLINU - tekst ze słuchu, bez korekty.
Tekst do materiału: https://dzen.ru/video/watch/66e989834ae1232c7e988821
Rzeźnia polinu, w której mamy siedzieć
cicho na pewne tematy, knebel na mordzie
nałożony uciska, wrzyna się w skórę a
tępe główki poliniaków kiwają pokornie
do rytmu wybijanego przez tych obłudników
rzeźników, którzy zrobili z nas swoje
wierne zarzynane bydło. Faktycznie, jakiś
zasób biomasy, z którą można zrobić co
tylko się chce. Formować, kształtować, doić,
grabić ustawiać i w końcu uciszać jak
tylko jakieś niedozwolone muczenie
nienawiści radykalne ekstremalne się
pojawi na pastwisku my w polinie dobre
naiwne bydło przeprane mózgi nawet
nie trzeba za bardzo na nas już rózgi, bo
tresowanie latami odpowiednio dajemy się
łatwo robić, zwodzić, nabierać na banalne
intrygi kłamstwa triki, bo zaprawdę
powiadam wam niewiele już trzeba do
rżnięcia takiej publiki przecież ona
sama sobie już robi koszerne MK Ultra
trzeba tylko czasem doglądać i dawać jej
bodźce traumy podgrzewać nastroje
podtrzymywać ciągnącą się w nieskończoność
polityczną dramę tych samych aktorów
starych sprzedajny dziadów
polskojęzycznych których teksty znamy
przecież na pamięć. Większość polinu
zerznięta w oczy, uszy i w sumie
rzeczywiście zachowują się jak zwierzęta
bez duszy. Czy kostki saturna na czołach
trafnie nas postrzegają w tych swoich
tolerancyjnych twierdzeniach, może
faktycznie nadajemy się tylko do
omotanie zwiedzenia, może coś w tym jest
bo człowiek najpierw odrzuca a potem
patrzy na stado tumanów wstaje psychiki
stanów i zaczyna wątpić ogarnia
frustracja może tak ma być może ma rację
ta nacja, bo te puste martwe spojrzenia
biomasy a z gardeł wydobywający się
tylko nieznośny jazgot kakofonii, którą
oni odtwarzają ciągle powtarzają to co w
szkiełku nadają siedzą słuchają mielą w
tych główkach a potem to słyszysz
wyplute I jakbyś słyszał czubka te słowa
zatrute w nich echo mainstream otchłani
w tym rozwieraniu krtani wyraźnie się
przebija to słychać to można wyłapać jak
bydło robi jakiś remiks bzdur, które chce
cię złapać, gdy samo przyjęło
bezkrytycznie, bo tak podane dramatycznie
więc wnikają prosto w umysł te
prymitywne gry na prostych uczuciach ta
sama forma straszenia i szczucia. I jak
to wygłaszają święcie przekonani, że sami
przecież na to wpadli nie zdając sobie
sprawy jak są zbydlęcenie upadli czy
przeciętny poliniak ma jakiekolwiek swoje
własne myśli postawy przekonania czy
może to wszystko rezultatem umysłowego
jebania śmiać się czy płakać nie wiadomo
już w sumie największą beznadzieję
człowiek odczuwa w tłumie pośród tych
trupów chodzących i ślepych przekonanych
o swej doskonałej wizji te umysły
badawcze spostrzegawcze które kończą się
na rozumieniu gazetki Biedronki czy
Lidla a skupione wokół dramy żarcia,
chlania, tarła i kibla. Tak jak się ich
nastawi tak będą gdakać, bo nie trzeba
wielkiej finezji na poliniaka tylko
powiedz ekranem jak wysoko to będą
skakać a oni wciąż w amnezji poprzednich
razów nie pamiętają można im robić wciąż
to samo, bo szybko zapominają. Nie trzeba
nawet modyfikować historyjek pilnować
szczegółów, bo to, że coś się nie zgadza
nie obejdzie ogółu. Daj im sprzeczność
tym plastelinowym umysłom z tym co było
mówione niedawno i zobacz jak łatwo nie
będą wierzyć zmysłom, aby pilnować stanu
swego transu, uniknąć dysonansu w
giętkich móżdżkach sobie odpowiednio wszystko złożą.
Ciekawe, gdzie jest granica absurdu,
który mógłby przejść, być
zrealizowanym wdrożonym, wydaje się, że
takowej nie ma. Nastrasz bydło i każ im
popierdalać na czworaka z palcem w dupie
to będą tak człapać, będzie cała parada
pilnująca siebie jak i sąsiada. A to w
sumie dobra zabawa dla reżyserów naszego
przedstawienia do jakiego można nas
doprowadzić poniżenia w jakie spętanie
bez sensu głupoty dadzą się wbić te
wszystkie miernoty zewnętrznie sterowane
dla których tylko pejs jest panem. Stado
bezwolnego bydła, doznające spazmów
orgazmu, gdy je się doi i do rzeźni
prowadzi im wystarczy tylko trochę
podkadzić oraz dać pozory wyboru pomiędzy
jednym rzeźnikiem a drugim. Bo widzicie
w rzeźni polinu panuje główna bydła atrakcja
tak zwana demokracja, gdzie zwierzęta mogą sobie
wybrać kto je będzie tym razem rżnął a
opcji mamy multum co prawda w tej samej
puli charakterów, ale to już bydła nie
obchodzi, gdy jedna morda im zbrzydła
zamienią na inną tak to się kręci i może
tak być powinno. Jeden rzeźnik ma fartuch
niebieski a drugi czerwony. Jeden z wąsem
a drugi ogolony. Jeden na drugiego
wrzeszczy, głośno krzyczy a drugi na
pierwszego już bardziej spokojnie syczy.
Na tym kończą się pomiędzy nimi różnice
pozory, bo przy tym samym świeczniku
ostrzą narzędzia, topory. I nie pomogą na
to gaśnice ani tym bardziej wybory. Bydło
będzie się kłócić dyskutować. Co jest
lepsze siekierka, młotek a może kijek.
Czym lepiej dostać w czerep. Jaki kolor
rękojeści, uchwytu. Czy z lewej bądź
prawej ręki bardziej optymalnie przyjąć
uderzenie, które ich dobije doprowadzi do
zachwytu. Ogłupione stado zwiedzionych, lubi
sobie muczeć między sobą, ale w dozwolonych
ramkach, granicach tu się im pozwala
hałasować krzyczeć. A wszystko więcej się
ogranicza, zamyka. Jest tylko rzeźnia z
napisem polin na głównym budynku.
Wszystko w rozsypce w zasadzie ledwo się
trzyma na tej fasadzie ściany
zapuszczone ślady odpadającego tynku
wszystko zniszczone i nikt już nawet
energii nie marnuje trupa nie pudruje, bo
i po co mało kto to widzi dostrzega i
nawet nie ma takiej woli, bo to za bardzo
boli, gdy do człowieka dotrze co z tym
krajem, który tylko na haju jest rajem,
się stało. Dokładnie, że tu niby z
zewnątrz wszystko ładnie, a w środku tak
szkaradnie ustawione krwią bydła poplamione,
służy do jednego i nie jest to nic
dobrego. A pod rzeźnią leży Polska
pogrzebana przykryta ziemią całunem
heksagramu rozbita, pobita pod jarzmem
swych panów. Wbite w nią korzenie drzewa
życia, drzewa śmierci. Dwadzieścia dwie ścieżki krwią
zalane, bo w naszą tkankę wrzynany
sztylet przenika przedostaje się jak
światło skaczące po sefirach.
I czemu nam to robią ?
Jakby nas w ofierze składali
zarzynali a Polskę pogrzebali i zamiast
niej stoi miejsce uboju, gdzie nie możemy
żyć normalnie w spokoju Bydło nie może
się zorientować w czym jest uwięzione,
nie może spojrzeć ponad tą iluzję
wolnego wybiegu i zobaczyć w oddali
płotu. Nie może się zorientować, że jest w
zasadzie hodowane w rzeźni polinu, że tu
się rodzi jest dojone i na końcu ma
zginąć. A głośne zagłuszające muczenie
stada jest pożądane musi być tylko
odpowiednio kontrolowane. Tak aby bydło
sobie pokrzyczało wy muczało to co wy muczeć
miało. I żeby się nigdy w tym wszystkim
nie połapało. Bydła jest za dużo, żeby bez tego
mentalnego jebania trzymać je w ryzach.
Kontrola musi być sprytna, niemalże
nieuchwytna i rozmyta tak żeby nie można
było prosto palcem wskazać kto ją tak
właściwie sprawuje, kto to wszystko
ustawia kontroluje. A bydło niech sobie
muczy łudzi się marzy a nawet wybiera
spośród dozwolonych opcji i w przypływie
emocji niech się jeszcze nawet tłucze
między sobą. Stado w konflikcie samo
siebie szarpie, rozrywa różnymi obelgami
się obrzuca, wyzywa. Na obozy się dzieli
różnorodne, bo rzeźni polinu takie coś
jest modne. A stado musi myśleć, że jest
swobodne. A swoboda się szybko kończy w
momencie, w którym jakieś bystrzejsze
bydle będące w stada jednym procencie, dozna
przebłysku jaźni. I zacznie ostrzegać o
nadchodzącej kaźni. Bydło musi muczeć, ale
nie może tego robić zbyt ambitnie.
Muczenie nie może dotyczyć fundamentu
kontroli, bo jeszcze się bydło zbuntuje i
wyrwie z niewoli. A nie po to ustawiona
rzeźnia polinu stoi, funkcjonuje, aby
tolerować muczenie, które to wszystko
potencjalnie popsuje. A tak to niech
bydło sobie wrzeszczy, manifestacje na
pastwisku nawet organizuje celem poprawy
warunków uboju. Niech sobie myśli, że się
w rzeźni ich boją, jak narobią trochę
gnoju. Może niech skręci komitet
wolniejszego dojenia. Niech robi co chce,
to nie ma żadnego znaczenia. Dopóki tylko
rzeźników miejscami zamienia. Bydło może
wszystko, ale w pewnych ramach. Rzeźnia
musi działać, bo inaczej to na demokrację
zamach. Co by się nie działo zarzynanie,
dojenie musi trwać i w sumie rzeźnia tak
ustawiona, że nic nie może się stać. Bydło
niech sobie tupie, ale czegoś więcej to
ma się bać. Co za różnica którym
korytarzem rzeźni bydło pójdzie po
wielkich awanturach. Jak skupione na
bzdurach. Jedyne co udało się bydłu
osiągnąć, to może ściany innym kolorem
pociągnąć. Tyle korytarzy do wyboru
rzeźni polinu, ale to kolejny wybór z
pozoru. Bo każdy z nich prowadził w to
samo szczególne miejsce, gdzie w nagłym
ataku, bydło kończy na haku. A do tego
czasu niech sobie żyje w swoim błogostanie
obojętności, bo bydło rozpracowane
wszystkie jego słabości wykorzystane.
Wystarczy dać żreć. Co jakiś czas małe
igrzyska. Życie się toczy, viva la vida.
A nad rzeźnią spokojnie błyska gwiazda
Dawida